czwartek, 12 czerwca 2014

Dzisiaj dzień 11 :) pierwszy dzień chłodu

       Ćwiczenia, ćwiczenia i jeszcze raz ćwiczenia. Wczoraj nie ćwiczyłam ale spacerowałam z Krzysiem po Bielsku 4 godziny, nawet było mi dane spotkać Asię, koleżankę z forum :D a nie spodziewałam się ;) fajnie było :) niestety przeziębienie mnie nie ominęło :( zdycham. Może i gardło nie boli ale katar mam straszny, zastanawiam się tylko czy to przeziębienie czy alergia... ciężko powiedzieć, najgorsze że Krzyś też kicha. Chyba kupię sobie coś wzmacniającego bo nie chcę się bardziej rozchorować a boli mnie głowa od zatok.
       Nic to... idę poćwiczyć, nakarmić moje słoneczko i trzeba się brać za jakiś obiad ;) miłego dnia wszystkim :D

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Nie poddajemy się...

       Dzisiaj dzień 7 mojej walki w ciałem i jest ok ale nie o tym chcę Wam dzisiaj pisać. Swój dzisiejszy post poświęcę Kubie Szlachcicowi. To chłopiec chorujący na neuroblastomę IV stopień kliniczny. Jedynie leczenie może go uratować. Szanse są w 20 % ale.... właśnie tu pojawia się ale, w Polsce tego typu leczenie nie jest stosowane, ale umożliwia to klinika w Greifswald w Niemczech. Koszt takiego leczenia to 143 500 euro.  Kuba mógłby przejść terapię już dziś, gdyby nie pieniądze, jedna rzecz jakże ważna w życiu dla jego rodziny może przekreślić wszystko :( tutaj każdy grosz się liczy.
        
       Niestety dzisiaj pieniądz jest miarą zdrowia a nawet życia ludzkiego :( pomóżcie… ile kto da radę niech i do niego los się uśmiechnie!!!!


A oto link do bloga Kuby

środa, 4 czerwca 2014

dzień trzeci :)

       Dzisiaj już lepiej. Wstałam rano i o dziwo mięśnie mnie nie bolą, jednak najlepszym sposobem na zakwasy są ćwiczenia w dniu następnym. Zdecydowanie lepiej. Dzisiaj już nic nie boli :) a zdecydowanie lepiej się czuję przez cały dzień jak rano poćwiczę :D jakoś w ogóle lepiej :D
       Myślałam, że wyjdę dzisiaj z syneczkiem na spacer ale niestety mały śpi a pogoda się zdążyła zepsuć :( coś czuję, że jeszcze 10 minut i znów będzie padało :( masakra z tą pogodą :( i pomyśleć, że czerwiec jest... jedni mówią, że od jutra ładnie i upały, inni że dopiero w przyszłym tygodniu a ty człowieku sam się domyśl... jakby było ładnie, wzięłabym małego nad wodę na spacer, posiedzielibyśmy, a teraz zostanie mi tylko wyglądanie przez okno i poodbijanie na szybie maleńkie paluszki :D które oczywiście ani troszkę mi nie przeszkadzają :) ale słońce by się przydało :)
       Jeśli nie będzie słońca jeszcze przez kilka dni to zabieram Krzysiulka na basen :) niech oswaja się z wodą :D

wtorek, 3 czerwca 2014

"Skalpel" Ewy Chodakowskiej

       Zastanawiam się czemu akurat te ćwiczenia i myślę, że dlatego to przez modę na jej ćwiczenia, zaczynam walkę sama ze sobą i ze swoim lenistwem.
       Wczoraj dałam radę wykonać ćwiczenia choć nie powiem żeby było lekko jak w ogóle się nie ćwiczy tylko siedzi w domu i zajada się chips-ami i słodyczami a pupa rośnie. Dzisiaj po przebudzeniu czułam wszystkie mięśnie ale nie dałam się... wzięłam się o 13 za ćwiczenia... szczerze... dały ostro popalić :P ale nie ma, że boli... trzeba być wytrwałym i się nie dać ;) nie powiem bo ćwiczenia mające na celu zrobić "łódkę" czyli oderwać nogi od ziemi leżąc na brzuchu ze mną wygrały. Moim dwóm nogom ani się śniło oderwać od ziemi. Mam nadzieję, że z czasem i to uda mi się zrobić...
       Mój cel to:
poniedziałek - "Skalpel"
wtorek - "Skalpel"
środa - 2 x 6 minut
czwartek - "Skalpel"
piątek - 2 x 6 minut
sobota - "Skalpel"
niedziela - aktywny odpoczynek z syneczkiem :)
       Dzisiaj i wczoraj dzień zaliczony, jutro sześciominutówka. Muszę się zabrać za siebie. Ewa Chodakowska w wywiadzie mówi, że "Skalpel" trzy razy w tygodniu to totalne minimum więc wydaje mi się, że u mnie rozkład ćwiczeń jest do zaakceptowania :) życzcie mi powodzenia i wytrwałości ;)

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Pora zacząć dbać o... siebie

       Codziennie patrzę na siebie i mam coraz większego doła :( to straszne jak przytyłam a po porodzie ubyło mnie połowę z tego co było przed zajściem. Teraz przez ten ciągły deszcz człowiek siedzi w domu i je... ale koniec tego, nie mówię, że planuję wprowadzić dietę bo między Bogiem a prawdą nie stać mnie na nią... zresztą mieszkam w takim mieście, że są tylko małe sklepiki ze standardowym asortymentem a do markety mam 40 km :/ więc wprowadzanie jadłospis różnorodnych warzyw jest u mnie raczej niemożliwe. Postanowiłam więc ćwiczyć. Przejrzałam wiele ćwiczeń i zaczynam od dzisiaj zaczynam "Skalpel" Ewy Chodakowskiej bo z tego co wiem to te ćwiczenia dają duże efekty a nie wymagają bardzo wielu poświęceń. Zobaczę ile wytrwam ale mam nadzieję, że się nie dam i do wakacji nie będzie mi wstyd wskoczyć w kostium kąpielowy.
       Przepraszam Was ale idę ćwiczyć... "Skalpel" i jedna sześciominutówka zaliczona dzisiaj ;)

czwartek, 29 maja 2014

Ciągle pada...

       " Ciągle pada, nagle ogniem otworzyły się niebiosa, Potem zaczął deszcz ulewny siać z ukosa..." ta cudowna piosenka Czerwonych gitar w 100 % odzwierciedla to co dzieje się za oknem teraz :( okropna ta pogoda, gdyby było ładnie to pewnie siedziałabym na trawce z Krzysiem albo była na spacerze a tutaj siedzimy w domku, mały jest strasznie senny a przy tym marudny... aż szkoda go ale jak tu wyjść na dwór jak tak leje. Jakieś oberwanie chmury ale, ale... nic nie zepsuje mi humoru bo już jutro razem z mężusiem zawozimy Krzysiunia do mojej mamy a my wyjeżdżamy na urodziny dwóch super kumpli :D coś czuję, że będzie się działo, że nocy będzie mało :D z nimi zawsze jest fajnie więc jeśli będzie lało to nawet taka pogoda nie zepsuje mi planów wybawienia się za wszystkie czasy :D w sobotę po powrocie jedziemy na parapetówkę a w niedzielę na urodziny kuzyna także czeka nas zdecydowanie imprezowy weekend :D
       Mam nadzieję, że w następnym tygodniu już nie będzie lało bo póki co niebo płacze

poniedziałek, 26 maja 2014

Najpiękniejszy dzień w roku...

       I doczekałam się... już jest... zwykły i zarazem niezwykły :) cudowny, wymarzony, wcześniej nierealny, nieosiągalny a teraz jakże rzeczywisty :D wspaniały dzień mamy... Bycie mamą to ogromna radość, wielkie szczęście i duma, tak duma to bardzo dobre słowo!!! Czy to nie cudowne, kiedy śpisz i nad ranem Twojemu dziecku się śni coś strasznego i szlocha bardzo i przez sen woła "maaamaaa maaamaaa" bierzesz je na ręce a ono wtula się w Ciebie, uspakaja i jest szczęśliwe. Patrzysz wtedy na nie i myślisz sobie... nic się nie bój mamunia jest przy Tobie, nie wyobrażam sobie już życia bez Ciebie, nie umiałabym żyć gdyby Cię nie było, kocham Ciebie najbardziej na świecie, jesteś moim największym szczęściem...ono błogo śpi dalej a Ty wtulasz się w nie z bezgraniczną miłością. Pięknie uczucie, aż łezka się w oku kręci :)
       Życzę z całego serca dzisiaj wszystkim mamom by przez cały rok patrzyły na swoje dzieci wzrokiem pełnym miłości, by nie załamywały rąk gdy przychodzą gorsze dni, by korzystały z tego Wielkiego przywileju bycia mamą, by im uśmiech przez cały rok nie schodził z twarzy, tym mamom, które niekoniecznie chciały nimi zostać popatrzyły teraz na swoją pociechę, tę która kocha bezwarunkowo i doceniły to co Bóg im dał, tym które nie mogą zajść w ciążę by lada dzień dowiedziały się, że noszą pod sercem drugie, maleńkie, bijące serduszko a tym, które jeszcze nie mają dzieci z różnych względów by nie czekały bo zawsze będzie jakieś ale... zawsze czegoś będzie brakować a największą pustkę w rodzinie zapełniają dzieci ;)
       Dziękuję Ci mamo, że byłaś, jesteś i będziesz zawsze przy mnie, że wspierasz, pocieszasz, doradzisz,  że jesteś dla mnie jak przyjaciółka, że nie oceniasz i kochasz zawsze, przede wszystkim dziękuję, za mnie, moją siostrę i brata, za to że dałaś radę Nas wychować na porządnych ludzi, że chciałaś nas mieć zawsze troje, że dzięki Tobie jestem na tym świecie, jestem szczęśliwa bo sama jestem mamą :*

czwartek, 8 maja 2014

Z majówką u przyjaciół, pierwszym ząbkiem i remontem w salonie

       Majówka u mojej przyjaciółki Darii, której synuś jest zaledwie 2,5 tygodnia młodszy od Krzysia tak szybko się skończyła a z takimi ludźmi powinna trwać dużo dłużej!!! Było cudowanie, wesoło, spontanicznie :D nic dodać, nic ująć!!!
       Podczas pakowania się 3.05 zobaczyłam u mojego synusia pierwszego ząbeczka :D tak więc Krzyś został kasowniczkiem :) teraz czekamy na kolejne ząbki.
       Poza tym jestem w trakcie przerabiania kanapy zrobionej w kształcie litery U na narożnik i obicie go eko skórą. Chcę go zmniejszyć ponieważ zakupiliśmy z mężem stół do salonu. W końcu jeść obiady będziemy jak trzeba a nie na kolanach bo stolik kawowy mamy bardzo niski. Zawsze marzyłam o stole :) poza tym w końcu moje majowe urodzinki będę mogła zrobić przy stole zapraszając gości a nie przynosić ławy i skręcać :) stół pomieści sporo osób bo normalnie ma 140 cm ale po rozłożeniu ma 340 cm także jest gdzie usiąść :D lada dzień ma przyjść :) cieszy mnie to bardzo :) poza tym mój synuś ma już skończone 7 miesięcy o_O kiedy to zleciało <3 nie wyobrażam sobie teraz życia bez niego, nawet nie chcę wspominać czasu w którym go nie było. Ten cudowny uśmiech od ucha do ucha i wchodzę rano go nakarmić, te buziaki całą buzią <3 kobiety które nie czują instynktu macierzyńskiego... uwierzcie... nie wiecie co tracicie!!! dzieciątko to największe szczęście dla rodziców :D nie ma nic piękniejszego niż uśmiech dziecka :D

środa, 30 kwietnia 2014

Wiosennie :)

       I już koniec kwietnie. Pogoda nie rozpieszcza ale jeśli tylko słońce zaświeci to od razu chce się żyć :D super jest. Wczoraj szukaliśmy na śląsku wózka spacerowego ale ceny nas zabiły. Masakra i tyle... normalnie coś się robi, że na internecie te same wózki z przesyłką o 150 zł taniej wychodzą. Ja jestem w stanie zrozumieć, że trzeba zarobić ale aż taka marża o_O wymyśliłam, że pooglądam na żywo a kupię na necie bo taniej. Powiedzcie mi tak z innej beczki... Wasze dzieci też się tak pociły?? Mojemu Tyśkowi tak się główka poci, że normalnie poduszkę idzie wykręcaj a o cieniutkich czapeczkach już nie wspomnę. Kupiłam najtańsze jakie były a i tak dużo... masakra...
       Już się nie mogę doczekać wakacji. Jedziemy jednak do Mielna. Mam nadzieję, że będzie super, jeśli miejsce będzie godne polecenia to w momencie Wam napiszę :D uwielbiam morze z moją rodzinką :D te super wieczory, niezapomniane chwile, gra w remika od rana do wieczora, opalanie się (w końcu bo w zeszłym roku nie mogłam przez ciążę), kąpiel w morzu zimnym jak lód ale naszym :) żeby tylko teraz pogoda się wyrównała i już nie padało co chwilę i będzie rewelacyjnie. A teraz moje kochane lecę z Tysiem na plac posiedzieć na słonku póki nie zaczęło padać :D

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Świątecznie z ząbkowaniem

.... chciałam wrócić, ale brak czasu doskwiera :( może nie tyle brak czasu ale ząbkowanie naszego Tysia :( taki jest biedny... jak nie kolki to teraz zęby :( nie śpimy prawie wcale od 4 tygodni... masakra tyle Wam powiem więc nie mam siły na cokolwiek. Życzę Wam w te święta wszystkiego tego czego sami byście sobie życzyli, a dzisiaj mokrego śmigusa dyngusa :D


poniedziałek, 3 marca 2014

Planujemy urlop :D

        Tak, tak, dzisiaj o tym :D może troszeczkę za wcześnie ale teraz ciut taniej i znacznie większy wybór niżeli jeśli zaczniemy szukać w maju :) wybywamy na urlop od 9 do 16 sierpnia :D niby jeszcze 5 miesięcy ale już w niektórych miejscach brak miejsca. Szukam oczywiście nad polskim pięknym morzem :D niektórzy jeżdżą za granicę ja tam z maleńkim dzieckiem nie pojadę tyle km mimo, że nad morze mam 600 km. I tak dużo ale uwielbiam ten okres, powietrze, szum wody, słońce (o dziwo jeszcze nie byłam nad morzem, żeby padało, tfu, tfu, tfu co by nie zapeszyć), plaża i gorącym piaskiem plus doborowe towarzystwo :D brzmi jak co rok super !!!!
       Szukam u Ustce, Ustroniu Morskim lub gdzieś obok :D mam parę miejsc na oku :D jeśli coś wybiorę a będzie przystępna cena to oczywiście się pochwalę ;)

poniedziałek, 24 lutego 2014

Kocham ten stan... :D

       Kocham gdy mąż jest w domu i nie jest "zmęczony" żeby zaopiekować się syneczkiem wtedy mam choć godzinkę czasu dla siebie, mogę się wykąpać nie zastanawiając się czy Krzyś jeszcze śpi czy już nie śpi, a jak nie śpi to czy nie płaczę, mogę siąść na kanapie, włączyć TV na byle jaki kanał i pooglądać, mogę wejść na komputer, poczytać co u Was się dzieje czy nawet wyjść po bułki do piekarni i pooddychać powietrzem nie spiesząc się zbytnio :D ten parę minut tylko dla siebie, uwielbiam ten stan, w którym nawet 20 minut ciszy i spokoju pomaga mi tak odpocząć jakbym spała całą noc i cały dzień. Wy też tak macie?! Pewnie tak, pewnie nie ja pierwsza i nie ostatnia :) w przyszłym tygodniu przyjedzie moja siostra więc zamierzam z nią poplotkować, pośmiać się, zjeść WZ albo karpatkę, wypić herbatkę i nie być sama w domu.
       Ile można siedzieć samej w domu?? Zastanawialiście się może?? Ja większość dnia jestem sama, dom pusty, nie ma gdzie wyjść bo wszędzie daleko, auta brak, nie ma się do kogo odezwać bo i tak nikt prócz Krzysiunia mi nie odpowie więc jak w końcu ktoś mnie odwiedzi, zajrzy nawet jeśli nic by nie powiedział to od razu czuję, że żyję, że ktoś jeszcze o mnie pamięta, że chce pobyć z naszą dwójką :) czasem tęsknie za okresem dzieciństwa i dorastania, na koleżankami na które zawsze można było liczyć, za graniem każdego wieczora w siatkówkę w dość sporym gronie, za jazdą na rolkach i rowerze, za szalonymi pomysłami co grosza najczęściej wprowadzanymi w czyn :P za beztroskim życiem :) to dzięki moim rodzicom i rodzinie takie było :) to w domu rodzinnym czuło się zawsze to ciepło, radość, miłość :) zawsze najmilszym dla mnie miejscem będzie mój kochany domek, dzielnica z którą wiąże się wiele wspomnień i ludzie którzy tam byli a teraz porozjeżdżali się po całym świecie w poszukiwaniu pracy, lepszego życia, rodziny :) i tylko tęskno, że nie da się wrócić do tamtych miejsc, do ludzi, do zdarzeń :) ale czas toczy się dalej, teraz ja i mój mąż musimy być tacy jak moi rodzice, zaradni ale pełni wyrozumiałości i miłości i stworzyć taki dom jaki ja miałam, kochający i wspierający :)

piątek, 21 lutego 2014

Forum, moje drugie ja :D

       Kto by pomyślał, że nie znając ludzie, tylko z nimi rozmawiając można się tak zżyć?! Wiele z Was może się zdziwi, ale to dzięki pewnemu forum poznałam kilka cudownych osób, może nie osobiście ale na pewno czuję jakbym je znała całe wieki :D to forum pomogło mi przejść przez przygotowania do ślubu, dni lepsze i gorsze, straty dzieci :D to dzięki niemu trafiłam na takie osoby o których nie umiem już zapomnieć :D to dzięki nim niejednokrotnie borykając się z problemami mogłam się wygadać :D one zawsze wysłuchały, nie ganiły a wspierały i tak jest do dnia dzisiejszego. Dziękuję Wam, że jesteście!!!
       Teraz mamy swoje forum ale dalej są na nim te same osoby. Brakuje mi paru osób ale mam z nimi kontakt przez bloga :) Dziękuję Madzi z Ciepełkowa za to, że pomogła mi przejść przez poronienia, dziękuję Elci z chwilemacierzynstwa że zawsze zapyta co u mnie słychać, jak leci, że pogada nawet o pogodzie, że wróciła na forum z powrotem i mogę posłuchać co u jej DemOlci słuchać i wszystkim dziewczynom z Ploteczkowa bo bez Was pewnie nie zaczęłabym swojej przygody z blogiem, całymi dniami gapiłabym się w TV albo zajadała nudę i tęsknotę. Z Wami nie da się nudzić. Jeden dzień bez wejścia i przeczytania co u Was to jakiś koszmar... nie potrafię, to już zakrawa o uzależnienie ale lubię je i rezygnować z niego nie zamierzam :D całuję Was wszystkie, tp tak z okazji tego, że jestem z Wami na forum już 4 lata :D leci czas... leci :)

czwartek, 20 lutego 2014

Czwartkowy wieczór z TV i Ukrainą

       Dzisiaj z Naszym szczęściem już lepiej, temperatura spadła, humor lepszy i mama szczęśliwsza bo nie widzi tyle łez :) kocham go bardzo... chyba każda mama może tak powiedzieć :) nie licząc tych "nienormalnych mamuś" ale dzisiaj o zupełnie czymś innym... o nękaniu, bólu, strachu i śmierci. Przeraża mnie to co dzieje się na Ukrainie, to straszne :( niesprawiedliwe, codziennie patrząc w ekran telewizora dziękuję Bogu za moją rodzinę, za rodzeństwo, za męża i Krzynia i za to że u nas w kraju jest jak jest ale kładąc się spać nie martwię się, że mi bomba na dom spanie, że jak pójdę do sklepu z synkiem to nikt mnie nie zastrzeli, dziękuję Bogu za spokój. Współczuję tym, którzy tam mieszkają :( muszą być przerażeni kładąc się spać :( daj Boże żeby ta wojna się u nich skończyła...
      A tak z innej beczki, za oknem wiosennie, temperatura +10, słoneczko, śpiewające na drzewach ptaki, ludzie jacyś milsi, byłam dzisiaj z Krzyniem na spacerze i aż żal było iść do domu, spacerowałam z nim tak dobre dwie godziny i gdyby nie to, że dziecko mi się głodne robić zaczęło pewnie dalej bym spacerowała. Delektowanie się przedwiośniem to cudowna rzecz :) każdemu z czystym sercem polecam wyjście z czterech ścian, pooddychanie świeżym powietrzem, porozmyślanie :) ogólnie pozytywnie :D oby tak dalej :)

środa, 19 lutego 2014

24 godziny z życia mojego i mojego synka

       Ciężki dziś dzień, oj ciężki :( za dużo spadło na to moje Maleństwo :( co ono winne :( biedne, cały dzień płakało :( aż w końcu z bezsilności i zmęczenie padło :( ale coś czuję, że to nie koniec jego dnia :( mój dzisiejszy dzień wyglądał tak:
- 2:45 nad ranem karmienie małego
- 3:15 temperatura 39 stopni
- podanie czopku przeciwbólowego i przeciwgorączkowego
- 3:40 płacze
- 4:40 płacze
- 4:50 usnął
- 5:00 padłam i ja
- 6:10 pobudka i karmienie
- Od 6:20 do 9:30 zabawa
- 10:15 lekarz - diagnoza - ZDROWY... idą zęby :(
- 11:00 karmienie
- 11:15 Krzyś zwraca wszystko co zjadł
- Od 11:20 - 13:30 moje biedactwo płacze
- 13:35 napalone w piecu
- 13:40 maleństwo dostaje kleik na wodzie, nurofen i pada
- 13:55 pobudka
- Od 14 do 15 pranie, sprzątanie, gotowanie obiadu oczywiście z dzieckiem na ręku
- 15:05 wraca tata z pracy
- 15:10 jemy obiad, Krzyś siedzi w bujaczku
- 15:30 tata jedzie na turniej bilarda / zostajemy znów sami
- 15:40 Młody bawi się zabawkami a ja myję naczynia
- 16 Krzyś je kleik na wodzie
- 16:15 w końcu się uśmiecha / wygłupy z mamą
- 17 ból dziąseł i znów płacz
- 19 oglądamy "Misia uszatka" i czytamy książkę
- 19:30 mama kończy drzewo genealogiczne
- 20 kąpiel
- 20:15 karmienie, znów dziąsła... nurofen i żel na ząbkowanie w ruch
- 20:30 ból dziąseł i ....... KOLKA
- 20:31 mamy 2w1, znów morze łez :(
- 20: 57 Krzyś pada :( mąż wraca do domu / będzie za godzinę
- 21:05 płacz/ wypadł smoczek
- 21:06 śpi
- 21:13 płacz / znów smoczek
-21:17 śpi

       No i nastała właśnie ta godzina, podejrzewam, że jeszcze z 10 razy się obudzi a to bo smoczek, a to dziąsła, a to pielucha, a to głodny... błagam dobijcie mnie dzisiaj... :(

       A oto skończone drzewo, z czasem puste miejsca w czwartym pokoleniu się zapełnią :) przepraszam za lichą jakość ale mój aparat jest na wykończeniu :

wtorek, 18 lutego 2014

Wiosennie z drzewem genealogicznym

       Wczoraj słonko, dzisiaj słonko i jutro też i 10 stopni na plusie, dla mnie idealnie :D przedwiośnie zawitało :D chociaż z drugiej stroni z nim przyszło przesilenie wiosenne... chandra, rozmyślenia, tęsknota za moimi dwoma Aniołkami, za bliskimi, którzy odeszli i oczywiście przeziębienie... katar, kaszel, ząbki u małego :/ to już chyba tak jest, że jakby idealnie nie było to zawsze coś brakuje, zawsze coś nie tak, taki naród, charakter :P narzekamy zamiast się cieszyć tym co jest. U mnie na ścianie namalowałam plakatówkami drzewo, duże, rozłożyste drzewo, na którym może już jutro (jeśli zadzwonią z ksero, że zalaminowali mi zdjęcia) powstanie to o czym zawsze marzyłam... Moje Drzewo Genealogiczne, z którego jestem dumna. Dlaczego dumna, a to dlatego, że zrobiłam je sama od początku do końca, może nie za idealnie, może nie za pięknie ale własnoręcznie.
Podobają mi się naklejki w kształcie drzewa ale ich ceny są zabójcze. Mnie potrzebne było takie mniej więcej 2,5 m na 3 m. Namalowałam więc plakatówką na ścianie :) nie powiem, strach był, że zepsuję, że nie wyjdzie, że się nie spodoba ale jakie by nie było jest moje :D przynajmniej nikt takiego miał nie będzie!!!
A pochwalę się Wam chociaż częścią pracy :) oczywiście efekt końcowy, też zobaczycie :D ale póki co czekam na "wykończeniówkę" bo bez zdjęć nic więcej zrobić nie mogę :)
       I co Wy o nim myślicie? Może być? W sumie teraz to musi :P jest czarne bo zdjęcia będą kolorowe i chciałam, żeby się odznaczały na nim a nie z nim zlały

środa, 12 lutego 2014

Brak czasu...remontowo

      Już może uda mi się do Was wrócić, choć jest ciężko :) jesteśmy świeżo po remoncie w salonie. Jeszcze tylko przedpokój i będzie w miarę... już bym chciała wiosnę, zieloną trawę, kwitnące drzewa jabłoni i wiśni... ach uwielbiam :D a tutaj dzisiaj za szybą śnieg spadł :P a już myślałam, że jest po zimie... my nie lubimy zimna brrrr ja z tych ciepłolubnych jestem :P
      Tak teraz sobie myślę, że zbliżają się walentynki, już za dwa dni będą, tak się zastanawiam co z dniem codziennym. Z jednej strony super dzień, okazja do zjedzenia kolacji przy świecach, napicia się dobrego winka ale z drugiej strony, przecież kocha się przez całe życie, nie tylko od święta :) co Wy o tym sądzicie?? Ja nie powiem, że nie lubię, bo lubię :) zawsze jakiś kwiatuszek się trafi, jakiś buziak :) aż chciałoby się tak codziennie... tylko wyczekany "prezent" smakuje lepiej i nie chodzi mi tu o materializm :) tak siedzę czasem i myślę sobie, że życie tak szybko leci a My większości rzeczy jeszcze nie zrobiliśmy a potem żałujemy. Czas to zmienić, czas mówić to co w głębi serca leży :) co w duszy gra :) czas na kochanie się nie tylko od święta, nie tylko przy ludziach. Ja już wiem co to miłość żony do męża i mamy do dziecka... bezgraniczna... cudowna... wyrozumiała... cierpliwa... łaskawa... można by tak wymieniać do jutra a i tak zawsze o czymś się zapomni :) ale nigdy nie chciałabym wracać do tego co było kiedyś :D liczy się teraz, liczy się dzisiaj :) wszystkim życzę takiej miłości, takiego uczucia :D
       Niech dla każdego 14.02 będzie trwał cały rok :)

piątek, 17 stycznia 2014

Rodzinnie

       Nareszcie piątek, mężuś w pracy do późnego wieczora ale jutro i pojutrze będziemy we troje. Tak mało go mam dla siebie, wychodzi o 6 rano a wraca 22, jakoś tak mi się tęskni, nie wiem czemu... chyba się starzeję... a może po prostu brakuje mi ciepła, miłości... nie wiem sama.
       Przed chwilą mój synuś doprowadził mnie do płaczu... ale, ale ze śmiech. Tak się zaczął do mnie śmiać w głos, że się popłakałam. Moje maleńkie serduszko. Moje szczęście, moja największa radość. Kocham tych moich dwóch mężczyzn :D czas leci a ja patrzę na mojego męża tak jak wtedy gdy go zobaczyłam a była to miłość od pierwszego wejrzenia i patrzę jak on patrzy teraz na Krzysia. Ten błysk w oczach bezcenny :D też tak macie ?!
       A teraz patrzę na tego małego smyka, który gada "baba, agyyy, ooo, maaaaaa" i tak w koło i mogę słuchać tego godzinami, dniem i nocą i nie przeszkadza mi brak snu, zmęczenie, podkrążone oczy, bolące od noszenia mięśnie :D jak on około mnie leży w bujaczku i rozmawia sobie po swojemu wszystko mi przechodzi :D i mam ochotę go przytulać, obcałowywać, śmiać się do niego a czasem wystarcza tylko patrzenie a serce się cieszy, że w końcu i u nas zaświeciło dziecięce słoneczko :D życzę Wszystkim miłego dnia :D

czwartek, 16 stycznia 2014

Moje kochane dzieciątko

       Siedzę, patrzę na tego mojego syneczka i nie dowierzam :) on już taki duży, taki rezolutny :D leży w leżaczku, gaworzy do grzechotek, kopie nóżkami, odpycha się, chce siadać i ten uśmiech, te błyszczące oczka, które jak mnie tylko widzą, bardzo się cieszą :D cudowne uczucie... prawda nic dodać nic ując :D
       Wiecie co, myślę poważnie nad jedną rzeczą, mam plan, zobaczymy co mój mąż na to powie. Jeśli się zgodzi to na pewno dowiecie się co planuję, bo bez niego to nie będzie możliwe zrealizowanie tego co chodzi mi po głowie :) zobaczymy, jeśli się nie uda to trudno, nic nie szkodzi, ważne, że jestem szczęśliwą żoną i mamą :D


środa, 15 stycznia 2014

Powrót...

       Powróciłam :( troszeczkę się działo stąd mój brak :( były duże problemy, czy je poukładałam tego nie wiem, raczej nie :( ale jestem, tęskniłam, tak tęskniłam za Wami, za pisaniem, za wypłakaniem się, za wygadanie, za wszystkim :(
       Ogólnie jesteśmy po chrzcinach Naszego Aniołeczka :) po krótkich perypetiach jednej miłej a drugiej upokarzającej suma sumarum chrzciny były super :) dziękuję wszystkim, którzy byli, wspierali, pomagali tworzyć tę imprezę i tym na których bez proszenia mogę zawsze liczyć, a tym dzięki którym łzy smutku płynęły po policzkach mówię, że nie pierwszy i nie ostatni raz :( żal i tyle... a po tym zdarzeniu te osoby się dziwią, że się do niech człowiek nie odzywa, że nie komentuje, czasem lepiej się nie odzywać niż powiedzieć za dużo. Trzeba być "dziadem ale honorowym" i tyle w tym temacie.
       Kończę nudzenie i zacznę pisać coś milszego... mój syneczek coraz rzadziej ma kolki, bardzo dużo się uśmiecha, codziennie wita mnie uśmieszkiem i to najlepszy prezent jaki dostaję każdego ranka :D moje maleńkie serduszko :D zrobiliśmy mu sesję zdjęciową i jestem zachwycona :D moje maleństwo już takie duże i rezolutne :D