No i musiał nadejść ten dzień... dzieci mi się pochorowały :( Krzyś ma katar, kaszel i gorączkę a Maciek katar :( obaj marudni bardzo a do tego Krzyś co troszkę płacze z byle powodu :( tak mi ich żal.
Od wczoraj daję młodym witaminki a dzisiaj zrobiłam sok z cebuli i będę Krzysiowi dawać bo ostatnio tylko to podziałało a niego. Musi się choć troszkę wykurować bo w sobotę idziemy na zabawę Mikołajkową więc nie może mieć gorączki. Ciekawe czy Krzyś będzie się bał Mikołaja czy nie. Tłumaczę mu, że musi podejść do niego, dać Mu buziaka i usiąść na kolanach a wtedy
Mikołaj da mu coś super. W zeszłym roku mój tata za niego robił i Krzyś się w ogóle nie bał więc może i teraz tak będzie no chyba, że jakieś dziecko będzie płakało to może się wystraszyć i sam zacząć płakać. Liczę jednak na to, że tak się nie stanie i Krzyś będzie miał super film i zdjęcia z Mikołajem oraz, że będzie szczęśliwy z prezentu :D
Jutro w końcu idę do fryzjera bo ostatni raz byłam w sierpniu na chrzciny Maciusia i najwyższy czas przestać straszyć.
Już się nie mogę doczekać bo to jedna z tych odskoczni którą uwielbiam więc na Mikołaja będę już znośnie wglądała bo makijaż permanentny już mam zrobiony na cacy i jestem z niego bardzo zadowolona. Super jak człowiek rano wstaje i jest od razu umalowany :D
Za oknem (przynajmniej u nas) paskudnie więc życzę Wam miłego dnia mimo tak ohydnej pogody ;) 3majcie się cieplutko