piątek, 5 lipca 2013

Napięty grafik...

Normalnie nie mam czasu na nic :P przedwczoraj cały dzień prania, prasowania gotowania :P nadrabiałam zaległości bo jak teście są to głupio mi 5 razy pod rząd prac w pralce bo nie daj Boże niech się zepsuje i leże... muszę moją podłączyć w końcu bo dziecię przyjdzie na świat i nie będę biegała do "mamusi" na dół.
Wczoraj rano na rynek, potem obiad, a potem szybciutko z mężusiem do moich rodziców bo mieli 26 rocznicę ślubu. Wróciliśmy późno, szybka kolacja i spanko a dzisiaj od rana się uczę do obrony i to chyba będzie moja zakała do przyszłego czwartku.... a potem spotkanie z koleżankami ze studiów i wakacje, urlop, plaże ach. Już się doczekać nie mogę :D mój mąż widać też już bardzo na to czeka, chociaż sama się zastanawiam na co bardziej... na urlop czy syna. Ja go podziwiam, serio przychodzi z dwóch prac o 21 do domu i idzie stawiać ściankę między jednym a drugim pokojem. Jeszcze zostało mu chyb 4 pustaki. W domu brud niemiłosierny bo wszystko się zanosi i "placu budowy" masakra. No nic w końcu trzeba to zrobić. Wyjścia innego nie ma :) a przecież jak to mój mąż mówi "nasz synuś będzie miał pokój choćbym miał po nocach nie spać"
Także kochane nie gniewajcie się ale teraz będę rzadziej ze względu na obronę i remont :)

1 komentarz: